Strona:Karol May - Walka o Meksyk.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

— To sprawa bardzo prosta. Przeciw Juarezowi, wybuchły powstania w dziesięciu miejscowościach na tyłach armji Escobeda. Wybuchły bunty wojskowe. Juarez będzie musiał się cofnąć. To umożliwi nam rozpoczęcie ofenzywy.
Rozsądny Mejia potrząsnął głową.
— Wasza Cesarska Mość ma na to dowody?
— Tak. Oto człowiek, który przyniósł te wieści.
Generał zwrócił się do Hilaria. Hilario bał się obejrzeć, gdy Mejia wchodził do pokoju, nie wiedział więc wcale, że generał wszedł razem z Emiiją.
— Kimże pan jesteś? — zapytał Mejia.
— Przedstawiłem już sennora Jego Cesarskiej Mości — oznajmił surowo Miramon.
Mejia uśmiechnął się pogardliwie i odrzekł:
— Nie wynika z tego, abym ja nie mógł poznać tego pana. Najjaśniejszy Pan nie był łaskaw wymienić nazwiska, pytam więc o nie.
— Doktór Hilario z klasztoru della Barbara w Santa Jaga.
Mejia nie umiał ukryć zdumienia. Spojrzał na Emilję, potem skierował ostry, przenikliwy wzrok na starca. Po chwili zwrócił się do cesarza:
— Wasza Cesarska Mość pozwoli zadać temu człowiekowi kilka pytań?
— Proszę — odparł Maksymlljan.
— Kto pana posłał do Queretaro? — zapytał Mejia Hilaria.
— Ludność miasta Santa Jaga. Wraz z mieszkańcami innych miast stanęła po stronie Najjaśniej-

108