Podczas gdy Miramon i Orbanez omawiali plan skierowany przeciw Emilji, sennorita wróciła do swego mieszkania. Zmiarkowawszy, że rola jej skończona, myślała z utęsknieniem o wyjeździe. Nagle usłyszała odgłos kroków męskich. Zatrzymały się przed drzwiami. Stara służąca otworzyła drzwi, prowadzące na korytarz, i, stanąwszy w nich, rzekła:
— Dwaj sennores chcą mówić z wami, sennorita. Jeden zwie się sennor Unger, drugi Strau — Strau — ber, tak — Straubenberger.
Zjawili się Kurt i mały André. Zobaczywszy André‘go, Emilja podeszła doń szybko i, wyciągając radośnie ręce, zawołała:
— Co za niespodzianka! Kogo widzę, sennor André! Skądże pan przybywa?
André rozejrzał się ostrożnie dokoła. Przekonawszy się, że służącej niema, odparł cicho:
— Od Juareza.
— Od Juareza? Przeprawa bardzo niebezpieczna! Któż panu towarzyszy?
— Słyszała pani o dwóch braciach Unger, należących do otoczenia Sternaua?
Strona:Karol May - Walka o Meksyk.djvu/117
Ta strona została uwierzytelniona.
V
NIEFORTUNNE PORWANIE
113