obszedł dom, by się dostać do przedniego wejścia. Płonęły w niem światła. Jakiś vaquero wybiegł naprzeciw.
— Ah, sennor Gerard, szukają was. Myślą, żeście zginęli. Strzały wywołały popłoch.
— W jaki sposób można najprędzej zwołać służbę hacjendy?
— Nad drzwiami jadalni wisi dzwon. Uderzcie, a zjawią się wszyscy.
Gerard usłuchał rady. Po chwili sala zaczęła napełniać się służbą. Większość miała latarki. Gdy się wszyscy zebrali, Gerard opowiedział, co zaszło.
— Co się mieści pod moim pokojem? — zapylał hacjendera.
— Kuchnia.
— Czy wszyscy vaquerzy mieszkają w domu?
— Nie. Większość śpi przy trzodach.
— Czy nocuje w kuchni służąca?
— Nie — odpowiedziała Marja Hermoyes. — Kuchnia jest w nocy pusta zamknięta. Klucz mam przy sobie.
— Okno było otwarte?
— Tak. Zawsze zalecam wietrzyć.
— Sądzi pani, że mógł się tam zakraść jakiś vaquero?
— Nasi vaquerzy mają wszystkiego poddostatkiem. Nie sądzę też, aby którykolwiek z nich był zdolny do kradzieży.
— Pytam tylko dla pewności. Trzeba przede wszystkiem stwierdzić, czy kuchnia jeszcze zamknięta.
Strona:Karol May - Walka o Meksyk.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.
9