Strona:Karol May - Walka o Meksyk.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

odstąpili wstecz i schylili się, aby przepuścić postać, która, minąwszy ich, niebawem zginęła w bramie.
Był to mały, gruby spiskowiec. Spotkał Manfreda na dziedzińcu i udał się z nim do pokoju Hilaria.
Kurt minął dziedziniec przed nimi i, niezauważony przez nikogo, wszedł na schody. Zobaczywszy na drzwiach liczbę 25, wszedł bez pukania. W pokoju paliła się lampa. Nie było jednak żywej duszy.
Drugie drzwi prowadziły do sypialni starca. Przypuszczając, że Hilario jest tam, Kurt uchylił drzwi, prowadzące do sypialni. I tu nie zastał nikogo. Już chciał wrócić do przedniego pokoju, gdy nagle usłyszał na dworze kroki dwóch osób. Raczej pod wpływem impulsu, niż obliczenia, cofnął się do sypialni i przymknął drzwi za sobą, nie zamykając ich szczelnie.
Zobaczył przez szparę, jak do pokoju wszedł jakiś grubas w towarzystwie młodzieńca o powierzchowności służącego. Jak wnosił z opisanego mu wizerunku Hilaria, żaden z nich nie był doktorem.
Grubas rozparł się wygodnie w krześle i zapytał:
— A więc stryj odjechał dopiero niedawno? Nie wiesz, co go tak długo zatrzymywało?
— Nie wiem.
Grubas obrzucił młodzieńca błyskawicznem, ostrem spojrzeniem i ciągnął dalej:
— Jesteś jedynym krewnym Hilaria, co?
— Tak. Jedynym.
— Należałoby więc przypuszczać, że ma do ciebie zaufanie.
— Istotnie.

29