Strona:Karol May - Walka o Meksyk.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

Wrócił po długiej chwili z twarzą promieniejącą zadowoleniem.
— Sennor Sternau, słyszał pan już kiedyś o tym Portfrio Diazie?
— Nawet bardzo wiele — odrzekł zapytany.
— Ilekroć o nim pomyślę, lub go ujrzę, przychodzi mi na myśl jeden z generałów Napoleona pierwszego, którego cesarz nazywał najdzielniejszym z pośród dzielnych.
Ah, ma pan na myśli marszałka Neya?
— Tak. Diaz jest moim marszałkiem Neyem. To nietylko dobry i pewny żołnierz, ale również zdolny dyplomata. Jestem przekonany, że zostanie kiedyś moim następcą[1]. Czy zna pan położenie Puebli?
— Ależ doskonale. Jechałem przez to miasto.
— Leży między stolicą a portem Veracruz. Z chwilą zdobycia Puebli Maksymiljan Habsburg jest zgubiony. Odcięliśmy drogę do portu. Nie będzie mógł ujść.
Kurt złożył błagalnie ręce:
— Sennor, błagam o litość dla niego!
— Ja również! — rzekł Sternau.
Juarez spojrzał na nich i potrząsnął głową. Twarz mu rozjaśnił łagodny wyraz, tak rzadko pojawiający się u Zapoteki.
— Sądziłem, że mnie pan zna, sennor Sternau, — rzekł.

— Nie przeczę — potwierdził lekarz. — Ma pan

  1. Porfirio Diaz został w roku 1877 po raz pierwszy prezydentem Meksyku. Godność tę piastował do roku 1880. Potem został prezydentem po raz drugi w roku 1884 i sprawował urząd aż do roku 1911, w którym obaliła go rewolucja Madery.
72