Strona:Karol May - Walka o Meksyk.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

pan tak delikatny i wrażliwy? Mam wrażanie, że niezadowolenie pana płynie z innych przyczyn.
Nie mylił się. Starzec myślał o jeńcach, pozostawionych pod opieką bratanka. Jakże łatwo tajemninica może się wydać! Odpowiedział jednak:
— Nie wiem, o jakiej myśli pan przyczynie.
— Niema więc powodu do niepokojów. Tak tedy wojsko wkroczyło nocą do klasztoru, rano zaś zdobyło miasto Santa Jaga dla cesarza.
— Czy to pewne?
— Tak. Nie byłem wprawdzie przy tem, jestem jednak przekonany, że napad się udał. Przecież nikt nie stawiał oporu. Podobne ataki pozorne przedsięwzięto w dziewięciu innych punktach. Oto ich wykaz.
Grubas wyciągnął jakąś kartkę i podał starcowi.
— Mam zatrzymać ten wykaz?
— Tak. Pokaże go pan w Queretaro majorowi Orbanezowi, adjutantowi generała Miramona.
— Czy Orbanez należy również do naszego związku?
— To pana obchodzić nie powinno! Zamelduje się pan u majora; reszta należy do niego.
— Czy pozostałe ataki również się udały?
— Tak. Może pan przysiąc, że tak jest.
— W takim razie jestem pewien, że uda się nam zatrzymać cesarza.
— Ja również. Czy chce pan jeszcze o co zapytać?
— Nie.

84