do obozu, krył w tem jakiś podstęp. Teraz zrozumiał, że jestem niewzruszony, i rzekł:
— Jak możesz żądać, by usłuchali gońca — Mimbrenja?
— Czy jesteś jedynym naszym jeńcem? Wojownik schwytany wraz z tobą, jechał również z nami i widział stanowiska Mimbrenjów. Podobnie obaj strażnicy, których pojmaliśmy niedawno przy koniach, zostali przeprowadzeni poprzez wszystkie nasze posterunki i wiedzą równie dobrze, jak ty, że Yuma będą zgubieni, jeśli schwycimy za strzelby. Gdy zatem poślę tych trzech wojowników do waszego obozu, by zanieśli twój rozkaz, na pewno nikt ich nie będzie podejrzewał o zdradę. Zresztą zrobię swoje, nie poniosę więc żadnej winy za to, iż wojownicy Yumą pragną śmierci!
— Dobrze, zgadzam się. Poprowadź mnie do tych trzech!
— Zaczekaj jeszcze chwilę!
Najbliższemu wartownikowi poleciłem udać się do Nalgu Mokaszi i Winnetou i zawiadomić ich, że Wielkie Usta gotów jest rozkazać swoim wojownikom, by złożyli broń. Potem wróciłem z wodzem na drugą stronę lasu, gdzie leżała reszta pojmanych.
Naturalnie musiał im wydać rozkazy w mojej obecności. Baczyłem pilnie, by nie dał jakiegoś podstępnego zlecenia. Szeptem, by nie słyszeli Mimbrenjowie, uświadomił gońców, że przyrzekłem uwolnić ich wszystkich, i dodał z naciskiem:
— Wiecie wszak wszyscy, że Old Shatterhand zawsze dotrzymuje przyrzeczenia. Nigdy jeszcze nie złamał słowa!
Strona:Karol May - Yuma Shetar.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.
111