Strona:Karol May - Yuma Shetar.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

kłości. — Jak śmiałeś przyrzec? Jak śmiałeś wogóle bez naszej zgody...
Nie dokończył, gdyż przerwał mu Winnetou, chwyciwszy go tak silnie za ramię, że aż jęknął z bólu. Potrząsnąwszy nim, odezwał się Apacz:
— Dlaczego mój czerwony brat krzyczy, jak stara skwaw, kiedy ją zęby zabolą? Czy Nalgu Mokaszi słyszał kiedykolwiek, aby Old Shatterhand działał bez zastanowienia? Jeśli złożył jakieś przyrzeczenie, to dotrzyma je; a jeśli ono wyjdzie na naszą niekorzyść, to z pewnością będzie mógł nie dotrzymać słowa.
— Ale Old Shattethand zwykł dotrzymywać przyrzeczenia.
— Jeśli wypełniają się warunki, pod któremi je złożył.
— Tak, warunki! — mruknął wciąż jeszcze gniewny wódz. — Schowaj te warunki dla siebie; nic nie chcę o nich słyszeć!
Odwrócił się i położył na trawie daleko od nas. — Twarz Winnetou rozjaśnił uśmiech, ust jednak nie rozchylił. Ponieważ winienem był Apaczowi wyjaśnienia, więc zacząłem:
— Złożyłem przyrzeczenie, wiedząc na pewno...
Pshaw! — przerwał mi. — Co czyni Old Shatterhand, czyni słusznie; nie powinien się przede mną tłumaczyć. Wiem, że mój brat oszuka wodza Yuma, ponieważ tamten chce jego oszukać. Silny Bawół jest walecznym wodzem, ale wzrokowi jego brak ostrości, a myślą nie sięga dalej od tomahawka, którym rzuca. Gniew w nim szybko wzbiera, aby równie szybko opaść. Serce ma dobre; poprosi niebawem Old Shatterhanda o przebaczenie.

116