Strona:Karol May - Yuma Shetar.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie! Jak mógłbym się na to odważyć! Wszystko, co należy do Old Shatterhanda, jest nietykalne.
— Wobec tego sztuciec jest gotów do użycia. Trzymaj go w ręce, żebyś mógł mi podać, zanim jeszcze wsiądę na konia. Być może, iż będę musiał strzelać, gdyby prześladowcy zbliżyli się zanadto. Teraz wiesz już wszystko i musimy się rozstać. Jeszcze tylko na jedno muszę ci zwrócić uwagę. Przypuszczam, że inni jeńcy zostaną wypuszczeni na wolność; w tym wypadku powrócą prawdopodobnie do hacjendy. Niech cię to nie zmyli! Ja nie będę z nimi w żadnym wypadku. Yuma zatrzymają mnie u siebie na pewno; musisz więc iść za nimi.
— Moje oczy będą otwarte, ażebym uniknął wszelkich błędów.
— Spodziewam się tego. Daj mi teraz nóż; wszak masz go przy sobie?
— Jak mogę dać ci nóż, skoro twe ręce skrępowane? Czy wsunąć go w koc, którym jesteś owinęty?
— To niemożliwe, ponieważ koc jest zbyt silnie ściągnięty, a zresztą znalezionoby go zaraz, gdyż na dzień zdejmują ze mnie tę derkę. — Wetknij nóż w ziemię, wpobliżu mojego prawego łokcia tak, żeby rękojeść nieco wystawała; nie zobaczą jej, trawa jest gęsta.
— Czy potrafisz pomimo więzów wyciągnąć go i schować?
— Potrafię. A teraz idź! Za długo już rozmawiamy; zmiana warty może nastąpić w każdej chwili.
— Idę. Przedtem jednak ulżyj całkowicie mojemu sercu! Popełniłem błąd nie do przebaczenia, a ty jesteś tak dobry, że nie powiedziałeś mi nawet słowa wyrzutu,

17