Strona:Karol May - Yuma Shetar.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

Vete-ya myślał przez chwilę tak gorliwie, że aż oczy w słup postawił; następnie zawołał:
— Znalazłem; wiem już! Hańba tutaj, a potem pojedziemy zpowrotem? Ty myślisz, że będziesz mógł uciec i że będziemy cię ścigać aż do owej doliny poza hacjendą, gdzie ten młody pies Mimbrenjów ciągle jeszcze czeka na ciebie. Przypuszczasz dalej, że będziemy tam z tobą i z nim walczyć i nie zwyciężymy. Teraz dopiero wierzę naprawdę, że Wielki Duch pomieszał ci rozum. Tęsknisz za wolnością i śnisz o niej nawet na jawie; mówisz, nieświadomy nawet swoich własnych słów. Twój umysł ucierpiał i...
Przerwał w połowie zdania; przyszło mu bowiem na myśl to, co sam uprzednio powiedział, mianowicie, że Old Shatterhand nie mówi nigdy niedorzeczności. Podszedł bliżej i zbadał moje więzy własnemi rękami. Znalazłszy je w porządku, usiadł zpowrotem i rzekł, uśmiechając się przemyślnie:
— Teraz wiem, jak jest naprawdę. Old Shatterhand chce mnie rozgniewać, ażeby móc się śmiać ze mnie, jak z dziecka; zawiódł się jednak. Chce nas wtrącić w niepewność, abyśmy dzięki niej popełnili jaki błąd. Tak jest; Old Shatterhand nie czyni nic bez namysłu, ale tym razem się przerachuje!
— Uff, uff! — zawołali strażnicy na znak, że są tego samego zdania. Wódz ciągnął dalej:
— Old Shatterhand zabił mojego syna, Gaty-ya, i musi umrzeć. Jest jednak dzielnym człowiekiem i słyszałem, że był zawsze przyjacielem czerwonych mężów; dlatego okażę mu łaskę i pozwolę, aby sobie sam wybrał rodzaj śmierci, jaką ma zginąć. Czy chce zostać zastrzelony?

26