Strona:Karol May - Yuma Shetar.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

brenjów, którego już tak długo nie widziałem. Pojechałem więc, żeby go odwiedzić i, gdy siedzieliśmy razem przy ognisku, powrócił właśnie jego młodszy syn z siostrą; przyniósł poselstwo od ciebie. Zwołaliśmy natychmiast stu pięćdziesięciu wojowników i, zabrawszy zapas mięsa na wiele dni, wyruszyliśmy we trzy godziny po otrzymaniu wiadomości. Czy Old Shatterhand jest zadowolony?
— Niezwykle! Dziękuję mojemu bratu Winnetou! Czy mój przyjaciel, wódz Mimbrenjów, przyjechał także?
— Jak mógłby zostać, gdy woła go Old Shatterhand, który palił z nim fajkę przyjaźni i właśnie teraz uratował od śmierci jego troje dzieci! Młodszy syn przybył również; nie chciał zostać w wigwamie, ponieważ jego starszy brat jest przy tobie. Mamy sobie dużo do opowiedzenia, ale teraz siadaj na konia, gdyż Mimbrenjowie nadjeżdżają i musisz się z nimi przywitać!
Najchętniej byłbym mu natychmiast opowiedział aktualne momenty moich przeżyć i wzajem zasięgnął informacyj, nie było to jednak zgodne z jego zwyczajem. Wskoczyliśmy więc na konie. — Mimbrenjowie przejechali tymczasem koło miejsca, z którego zboczyłem poprzednio na północ. Winnetou wystrzelił w powietrze, by zwrócić uwagę naszych sprzymierzeńców, oni zaś, widząc nas jadących spokojnie obok siebie, zatrzymali konie. Ruszyliśmy ku nim; za nami mój młody towarzysz, który nie odważył się wypowiedzieć słowa, tylko wpatrywał w najsłynniejszego wodza Apaczów pełnym szacunku i podziwu wzrokiem.
Skoro podjechaliśmy do Mimbrenjów, przekonałem się, że wszyscy byli dobrze uzbrojeni i posiadali karabi-

55