Ta strona została uwierzytelniona.
nęliśmy się nieco, aby uniknąć przygodnego spotkania.
— Niech Old Shatterhand potrzyma wodze mojego konia — rzekł Winnetou. — Chcę wiedzieć dokładnie, gdzie oni się znajdują.
Zeskoczył z siodła i odszedł. Miejsce, gdzie zostałem, leżało w odległości może czterystu kroków od czerwonoskórych. Nic nie zdradzało ich obecności, gdyż oczywiście nie odważyli się zapalić ogniska. Nie przeczuwali, że Mimbrenjowie, przed którymi tak bardzo mieli się na baczności, byli od nich oddaleni zaledwie o dwie godziny drogi. — —