— Mają; wiesz przecie o tem. Tem prędzej przybędą tutaj.
— Więc oni mają konie, a wy nie jedziecie, lecz idziecie pieszo przed nimi? Nie uważasz nas chyba za dzieci! Już to, co powiedziałem, wystarczyłoby, żebyśmy wszystko zrozumieli; my wiemy jednak oprócz tego, że Yuma rozłożyli się obozem, a wy dwaj poszliście na poszukiwanie Mimbrenjów. Jesteście wywiadowcami i wasi wojownicy nie wyruszą nigdzie przed waszym powrotem.
— Obrażasz mnie! Jak możesz wodza nazywać wywiadowcą!
— Dlaczego nie, jeśli nim jesteś? — Tak bardzo zależało ci na tem, aby mnie schwytać powtórnie, że sam się wybrałeś na poszukiwania.
— A ja powiadam raz jeszcze, że się mylisz. Rozwiążcie lassa, gdyż inaczej uwolnią nas wojownicy nasi w ciągu kilku chwil. Wtedy nie będę mógł się za wami wstawić; zginiecie z ich rąk niechybnie!
— Nie boimy się was, — odparł Winnetou. — Jak wywiadowców przed chwilą schwytaliśmy, tak schwytamy wszystkich waszych wojowników!
— Oni będą się bronić i zniszczą was, — groził Vete-ya.
— Twoja mowa jest próżna jak worek od prochu, z którego wysypano ostatnie ziarnko. Mówię ci, ja, Winnetou, że ty sam wydasz rozkaz swoim wojownikom, żeby zaniechali wszelkiej obrony przeciw nam.
— Nigdy!
— Nigdy? — Postąpisz tak, skoro tylko dzień zaszarzeje! Jestem tego tak pewny, że nie będę chował przed tobą żadnej tajemnicy, lecz powiem otwarcie, co mam
Strona:Karol May - Yuma Shetar.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.
81