jeszcze omówić w tej sprawie z moim bratem Old Shatterhandem. Możesz się przysłuchiwać.
Zwróciwszy się po tych słowach do mnie, ciągnął dalej:
— Który z nas pojedzie z jeńcami do naszych przyjaciół? Jeden ma pozostać, ażeby obserwować Yuma i przeszukać okolicę ich obozu jeszcze dokładniej, niż przedtem, a drugi musi sprowadzić naszych sprzymierzeńców.
— Niech Winnetou postanowi, — odpowiedziałem.
— Więc ja zostanę, a ty pojedziesz. Gdy wrócicie, znajdziesz mnie na tem samem miejscu, gdzie teraz jesteśmy. Jeńcy wsiądą na mojego konia i pozwolą przywiązać się do niego. Na najmniejszą próbę obrony, odpowiedzielibyśmy nożami!
Przyprowadził konie. Jeńcy uznali, że muszą zrezygnować z wszelkiego oporu. Nie przyszło im na myśl wołać o pomoc, gdyż byliśmy tak oddaleni od ich obozu, że najgłośniejsze nawet wycie nie doszłoby uszu Yuma. —
Obydwaj czerwoni musieli wsiąść na karosza Winnetou i zostali skrępowani w ten sposób, że prawą nogę wodza związaliśmy z lewą nogą jego podwładnego i naodwrót, uniemożliwiając ucieczkę nawet w razie jakiegoś nieprzewidzianego wypadku. — Niebawem odjechaliśmy w kierunku wschodnim, ku obozowisku Mimbrenjów, podczas gdy Winnetou udał się na zwiady.
Nie chcąc tracić czasu, korzystałem z blasku księżyca i jechałem galopem. Jeńcy zachowywali długi czas zupełne milczenie; nakoniec jednak nie mógł się wódz
Strona:Karol May - Yuma Shetar.djvu/82
Ta strona została uwierzytelniona.
82