— To jeszcze okropniejsze, niż śmierć, a niema żadnego skutku. Spoliczkowałem jednego z Bebbehów, ponieważ zelżył mą wiarę, a potem walczył on przeciwko mnie u boku szejka. Czyż zniesławiły go te razy?
— Obcięcie kosmyka zniesławi go z pewnością!
— Zatrzyma turban na głowie tak, żeby tego nie dostrzeżono.
— Sam kazałeś mu pierwej obciąć!
— Nie; ja nie uczyniłbym tego. Była to tylko groźba, by go zmusić do zeznań. Czemu wogóle chcecie tych Bebbehów jeszcze bardziej na nas rozgoryczyć? Czują względem nas prawo za sobą, ponieważ sądzą, że byliśmy sprzymierzeńcami Bejatów. Nie mogą wiedzieć o tem, że nie zgodzilibyśmy się na taki rozbój; nie wiedzą, że otwarcie w oczy powiedziałem Hajder Mirlamowi, iż byłbym ostrzegł Bebbehów, gdybym był mógł; spotkali nas pośród zbójów i traktują nas jako takich. Teraz uszliśmy im szczęśliwie i może dadzą nam spokój; czyż chcecie okrucieństwem zmusić ich do tego, by prześladowali nas dalej?
— Emirze, byliśmy u nich w niewoli i musimy się zemścić!
— I ja byłem w niewoli, częściej niż wy, a nie mściłem się. Rais z Szordu, Nedżir Bej, pojmał mnie, oswobodziłem się sam i przebaczyłem mu; potem został mym przyjacielem. Czyż to nie było lepiej, niż gdyby było między nami stanęło widmo przelanej krwi?
— Emirze, ty jesteś chrześcijanin, a chrześcijanie są albo zdrajcy, albo baby!
— Mohammed Eminie, powtórz to raz jeszcze, a w tej minucie droga twoja pójdzie w prawo, moja zaś w lewo. Nie lżyłem nigdy twej wiary, czemu czynisz to z moją? Czy widziałeś kiedy mnie lub Dawida Lindsay-Beja zdrajcą lub babą? Mógłbym teraz bardzo łatwo obrazić Islam i powiedzieć, że muzułmanie są niewdzięczni, gdyż zapominają, co chrześcijanin dla nich uczynił. Ale nie robię tego, bo wiem, że choć ktoś czasem da się unieść
Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/109
Ta strona została skorygowana.
— 95 —