Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/191

Ta strona została skorygowana.
—   161   —

Poszedł za tym rozkazem i niebawem ukazał się „amarant“ z cnabilikiem[1] i kawehdanem[2]. W pierwszym był świeży chleb niekwaszony z płatkami zimnej pieczeni, w drugim zaś wonny napój, wobec którego nasza kawa jest najczęściej lichą imitacyą.
— Jak ci, emirze? — pytała stara. Dzisiaj także spoczywałeś bardzo długo; niech będą dzięki Allahowi!
— Jestem rzeźki i głodny, kochana Alwo!
— Masz tu pokrzepienie; jedz i pij, iżby dni twoje nigdy się nie wyczerpały.
— Dziękuję ci, a pozdrów odemnie „dom“!
— To wprawdzie nie jest zwyczajem, ale uczynię to, ponieważ jesteś przyjacielem i bratem pana.
Podreptała do chałupy, a ja zabrałem się do śniadania. Na dnie koszyka odkryłem deser w postaci doskonałych suszonych winogron i powleczone helwą[3] gridgany[4], które zwróciły na siebie czułą uwagę poczciwego Halefa. Widziałem, że chce coś powiedzieć, gdy wtem wróciła Halwa z jeszcze jednym garnkiem.
— Emirze — rzekła — nasz „dom“ przysyła ci tutaj jeszcze jedną potrawę, bardzo dobrą na ochłodę we febrze. Pozwolisz, że zabiorę potem naczynie!
Po jej oddaleniu się zbadałem zawartość garnka i odkryłem ku mojemu zdumieniu gotowane we własnym słodkim sosie amrudy[5]. Na ten widok nie mógł się już Halef powstrzymać.
— Allah ’l Allah! — zawołał. — Bogu niech będą dzięki za to, że róść każe takim wspaniałościom, a do tego kobietom, które umieją wszystko przyrządzać. Zihdi, te niewiasty są ci bardzo przychylne, bo nie posyłałyby takich doskonałych potraw. Ożeń się z niemi, ażeby ci musiały gotować teraz i po wszystkie wieki!

— Hadżi Halefie Omarze, przyjdź tu i siądź, bo z zachwytu nad twoją radą zapomnę podzielić się z tobą tymi przysmakami.

  1. Koszyczek.
  2. Imbryk.
  3. Lukier.
  4. Orzechy włoskie.
  5. Gruszki.