Persów, ale nic ponadto. Wyjedźcież z tem, co macie powiedzieć! Objaśniłem mu całą sprawę w krótkości, mimo to trwało to mirzy za długo, bo przerwał mi pytaniem:
— Emirze, czy nie wolno mi nawet zobaczyć ihlatów?
— A umiesz iść całkiem cicho wśród korzeni, listowia i gałęzi? — spytałem w zamian?
— Umiem i zachowam się ostrożnie.
— Czy umiesz zupełnie wstrzymać się od kaszlu i kichania?
— To niemożliwe!
— To nie jest niemożliwe, a nawet nietrudne, jeśli się w tem trochę człowiek wyćwiczy. Ale spróbujmy! Może ich podsłuchamy i dowiemy się czegoś ważnego. Gdyby cię zaczęło łechtać w gardle lub w nosie, przyłóż usta silnie do ziemi i skryj głowę. Kto chce podejść drugiego, temu nie wolno oddychać nosem, a w takim razie stanowczo nie kichnie. Kto musi zakaszlać w pobliżu nieprzyjaciela, niech kaszle w ziemię z głową okrytą i udaje przy tem puhacza, o ile się to dzieje w nocy. Prawdziwy i doświadczony szekarji[1] jednak nigdy nie kichnie, ani nie zakaszle. Chodź!
Skradałem się przodem, a on za mną. Starałem się usunąć mu wszystko z drogi i tak doszliśmy szczęśliwie obok stanowiska Halefa do skraju zarośli, gdzie łatwo nam się było ukryć w głębokim cieniu. O dwanaście kroków od nas płonęło ognisko. Tuż koło niego siedzieli obaj oficerowie, gdy tymczasem reszta tworzyła trzy czwarte koła w krąg ognia; migotliwe jego światło padało na jednego z koni, które opodal leżały, lub pasły się tu i owdzie.
Hassan Ardzir Mirza nie pisnął ani słówka, zmiarkowałem jednak po jego oddechu, że opanowało go rozdrażnienie. Był zapewne odważny i doświadczony we władaniu bronią, ale był obecnie w położeniu, w jakiem nie znajdował się jeszcze nigdy. Mnie także serce się
- ↑ Myśliwy.