Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/242

Ta strona została skorygowana.
—   206   —

znajdował się tytoń, a ze środka powały zwisała na srebrnym łańcuchu lampa, napełniona olejem z Sezamu.
Wedle tutejszych wyobrażeń było to urządzenie prawdziwie książęce; ale ani przez chwilę nie przypuszczałem, żeby to było własnością agi.
— Sallam aaleikum! — pozdrowiłem, wchodząc.
Lindsay zrobił to samo, lecz Selim nie odpowiedział. Usiadł na poduszce i klasnął w ręce. Natychmiast zjawił się jeden z ludzi, których widziałem na dziedzińcu, i otrzymał rozkaz zapalenia huki. Odbyło się to z iście wschodnią powolnością i sumiennością. My staliśmy podczas tej całej uroczystej czynności, jak głupie smarkacze pod drzwiami. Wreszcie sławne dzieło doszło do skutku, poczem służący oddalił się, aby stanąć zaraz za drzwiami i podsłuchiwać, o czem się mówi. Teraz dopiero uznał aga, że czas już zwrócić na nas wą wysoką uwagę. Wydmuchnął kilka pełnych znałczenia obłoków dymu i zapytał:
— Skąd przychodzicie?
Pytanie było całkiem zbyteczne, ponieważ wiedzia już od służącego to, co mógł usłyszeć w odpowiedzi; postanowiłem jednak ze względu na Bendę, siostrę mirzy unikać dalszych starć i odrzekłem:
— Jesteśmy posłami Hassana Ardżir Mirzy.
— Gdzie on się znajduje?
— W pobliżu miasta.
— Czemu sam nie przybywa?
— Z ostrożności.
— Co wy za jedni?
— Jesteśmy dwaj Frankowie.
— Giaury? Ach! Co robicie w tym kraju?
— Jeździmy, aby się przypatrzyć miastom, wsiom i ludziom.

— Jesteście bardzo ciekawi! Taki brak wychowania może się zdarzyć tylko u kaffirów[1]. Jak zeszliście się z mirzą?

  1. Niewierny.