odorem zgnilizny, drugi zaś skarbami, które wiezie karawana na to, aby je po odbyciu pielgrzymki rozdać pomiędzy dozorców grobu. Wysadzane dyamentami naczynia, okryte perłami materye, kosztowną broń i narzędzia, masy ciężkich kawałów złota, nieocenione amulety i t. d., wiozą do Kerbeli lub Nedżef Ali, gdzie te kosztowności znikają w skarbcach podziemnych. Te skarby ukrywane są, aby oszukać beduińskich rabusiów, w opakowaniu, podobnem do trumien, ale doświadczenie nauczyło przedsiębiorcze arabskie plemiona niweczyć te środki ostrożności. Podczas napadów otwierają ci Arabowie wszystkie trumny i przychodzą w ten sposób całkiem pewnie do posiadania poszukiwanych skarbów. Pobojowisko każdego takiego napadu przedstawia straszny w swej dzikości obraz: pozabijanych zwierząt i ludzi, rozrzuconych szczątków trupich i podruzgotanych trumien, a samotny wędrowiec odwraca konia, aby uciec przed dżumą i zarazą.
Rozumie się samo przez się, że karawana umarłych musi w swej podróży omijać gęsto zamieszkałe miasta. Dawniej wolno jej było przechodzić wprost przez Bagdad. Wchodziła wschodnią bramą Szedt Omer, ale zaledwie opuściła miasto na zachodzie, rozchodził się powiew dżumy po całem mieście kalifów. Zaraza zaczynała szaleć i tysiące padały ofiarą mahometańskiej obojętności, pomagającej sobie tą lichą pociechą, że „wszystko zapisane jest w księdze“. W nowszych czasach zmieniło się trochę, a tyle podziwiany i zwalczany Midhat basza zrobił porządek z wielu przesądami i dawnymi zwyczajami. Karawanie wolno teraz tylko przesunąć się północną granicą terytoryum miejskiego, a potem pójść górnym mostem czółnowym przez Tygrys. Tam też ją spotkaliśmy.
Nieznośny odór zarazy zawiał ku nam, gdyśmy się zbliżyli do tego miejsca. Czoło długiego orszaku już było właśnie nadeszło i zabierało się do obozowania. Wbito w ziemię wysoką z herbem Persyi (lew ze wschodzącem poza nim słońcem) chorągiew, mającą tworzyć punkt środkowy obozu. Piesi usadowili się na ziemi, a jeźdźcy
Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/269
Ta strona została skorygowana.
— 233 —