wało, zmogłem całkiem dobrze, nie pozostało bez skutku, a poza tem więcej miałem obaw, rozdrażnienia i trudu, niż którykolwiek z moich towarzyszy. Czułem się zmęczonym fizycznie i podupadłym na duchu, nie umiejąc równocześnie odkryć przyczyny tego upadku. Byłem zły na Hassana i Anglika; nie pomyślałem jednak o tem, że sam może dałem im swoją zgryźliwością powód do tego, żeby mniej zaprzątali mnie swemi sprawami, niż poprzednio. Stan ten pochodził, jak się o tem później przekonałem, stąd, że nosiłem w sobie zarazki choroby, której wybuch stał się dla mnie prawie śmiertelnym.
Jechaliśmy w górę rzeki, aby się potem przeprawić przez górny most. Zatrzymałem się tam, aby rzucić okiem na byłą rezydencyę Haruna al Raszyda. Leżała przedemną w blasku słonecznym, w całym swoim przepychu i wspaniałości, a jednak pełna niezatartych śladów upadku. Na lewo ogród publiczny, za którym idzie kolej konna na północ, a dalej zakład kwarantanny. Poza tem wysoko sterczący zamek i budynek gubernialny, nurzający swe stopy w Tygrysie. Na prawo przedmieście, zamieszkałe przez Agil Arabów z medresą Monstanzir, jedyną budowlą, którą ta najstarsza, przez kalifa Manssura zbudowana, część miasta zachowała aż do teraźniejszości. Za tymi budynkami ciągnęła się niezmierzona okiem masa domów ze sterczącymi ponad nią stylowymi minaretami i wypolerowanemi kopułami może stu meczetów. Ponad tem morzem domów chwiała się tu i owdzie pięknie zarysowana palmowa korona, której zieleń mile przebijała przez zasłonę pyłu i wyziewów, unoszącą się stale nad miastem.
Tu na tem miejscu witał niegdyś Manssur poselstwo króla Franków, Pipina małego, które przybyło, aby z nim zawrzeć układ przeciwko siejącym w Hiszpanii postrach Omajadom. Tu żył sławny Harun al Raszyd u boku pięknej Zobeidy, podzielającej z nim pobożność i zamiłowanie do rozrzutnego przepychu. Udając się kilkakrotnie z pielgrzymką do Mekki, kazali oni całą drogę wyłożyć najkosztowniejszymi dywanami. Gdzie też dziś
Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/279
Ta strona została skorygowana.
— 243 —