Z nim zbladł blask kalifów, a sława „miasta zbawienia“ gasnęła coraz to bardziej. Bagdad miał wówczas posiadać 100.000 moszei, 80.000 hal bazarowych, 60.000 kąpielowych zakładów, 12.000 młynów i tyleż karawanserajów, a dwa miliony mieszkańców. Co za różnica w stosunku do dzisiejszego Bagdadu! Brud, pył, gruz i śmiecie dokoła. Nawet most, na którym się zatrzymałem, był uszkodzony, a nędzna, pleciona, jego poręcz wisiała w strzępach. Zamiast „Dar ul kalifet “ lub „Dar ul Sallam“, należałoby teraz nazwać to miasto o wiele trafniej: „Dar ul taun“[1]. Mimo wspaniałego widoku, jaki dziś jeszcze miasto przedstawia, składa się trzecia część jego przestrzeni, położonej wewnątrz obwałowania, z cmentarzy, dżumowych pól, bagnistych kałuży i zgniłych rumowisk, gdzie prowadzi swoje rzemiosło sęp brodaty razem z innem plugastwem. Dżuma pojawia się co pięć lub sześć lat, zabierając tysiącami ofiary. Muzułmanin okazuje i pod tym względem nieszczęsną obojętność. „Allah to zsyła; nie wolno działać przeciw temu“ — powiada. Podczas strasznej epidemii w roku 1831 zadawał sobie zastępca Anglii trudu, o ile mógł, aby zapobiec szerzeniu się zarazy, ale mołłahowie wystąpili przeciwko niemu i zabronili zwalczać epidemię argumentem, że postępuje wbrew Koranowi. Skutek tego był taki, że dżuma dziennie porywała po trzy tysiące ofiar. Do tego jeszcze zawaliły się kanały i kilka tysięcy domów runęło na głowy mieszkańców.
Pod wpływem tych myśli wydawało mi się, jak gdyby i mnie już dotknęła zaraza. Mimo skwaru przelatywały mnie dreszcze. Trząsłem się i jechałem szybko za innymi, aby uciec z miasta i przed swojemi myślami.
Pomiędzy gościńcem do Basry z lewej, a drogą do Deiru z prawej strony, przejechaliśmy obok cegielń i nagrobka Zobeidy, minęliśmy kanał Oszach i znaleźliśmy się na wolnem polu. Aby się dostać do Hilli, musieliśmy drzeciąć wązki szmat ziemi, dzielący Eufrat od Tygrysu.
- ↑ Miasto dżumy.