— Byłoby mi to w każdym razie najmilsze, ale nie da się to wykonać.
— Czemu nie?
— Musimy wrócić do Haddedihnów, gdyż macie tam jeszcze swoich służących, a następnie trudno mi się rozłączyć z Halefem. Nie opuszczę go przynajmniej, dopóki nie odstawię go całym i zdrowym jego młodej żonie.
— Słusznie. Yes! Dzielny chłop! Warta dziesięć tysięcy funtów! Well! Chętnie udałbym się tam także.
— Czemu?
— Z powodu fowling-bulls.
— O, starożytności można znaleść także w pobliżu Bagdadu; naprzykład w ruinach koło Hilli. Tam leżał Babilon i do dziś dnia rozciągają się w tem miejscu zwaliska w promieniu kilku mil geograficznych, chociaż Babilon nie był tak wielki jak Niniwa.
— Oh! Ah! Jechać tam! Do Hilli! Nie?
— O tem nic teraz jeszcze nie można powiedzieć. Główna rzecz, żebyśmy się szczęśliwie dostali nad Tygrys. Co dalej, to się pokaże.
— To pięknie! Ale pójdziemy tam! Yes! Well! Good night!
— Dobranoc!
— Poczciwy Lindsay ani myślał dzisiaj, że dostaniemy się tam prędko i w całkiem; innych okolicznościach, niż sądził teraz. Owinął się kocem i niebawem dało się słyszeć głośne chrapanie. Ja zasnąłem także, zauważywszy wprzód, że czterech Bejatów dosiadło koni i odjechało.
Kiedy się zbudziłem, dzień już szarzał, a niektórzy Turkomani zajęci już byli swymi końmi. Halef, który wstał już także, zauważył odjazd czterech Bejatów i doniósł mi o tem, a następnie spytał:
— Dlaczego wysyłają tych ludzi, jeśli mają względem nas uczciwe zamiary?
— Nie przypuszczam, żeby ci czterej wyjeżdżali właśnie z naszego powodu. Jesteśmy i bez tego w mocy
Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/29
Ta strona została skorygowana.
— 21 —