Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/412

Ta strona została skorygowana.
—   362   —

Turek, to człowiek, a człowieka nie uzdrawia się w ten sposób, że sąsiedzi ustawiają się dokoła jego łoża i szablami odrębują mu po kawałku ciała; oni, chrześcijanie. Chorego człowieka nie uśmierca się, lecz uzdrawia się go, ponieważ ma tak samo święte prawo do życia, jak każdy inny. Uwalnia się go od zarodków choroby, które mu szkodzą, a daje natomiast środki, które go leczą i czynią zeń człowieka, zdolnego do działania. Turek był niegdyś surowym wprawdzie, ale dzielnym koczownikiem, uczciwym i dobrodusznym; dawał każdemu, co mu się należało, ale żądał dla siebie też czegoś. Wtem obmotano duszę jego niebezpieczną tkanką islamickich rojeń, kłamstw i przeciwieństw, utracił on jasność i tak już niezbyt wprawnego sądu, chciał się połapać, i wikłał się coraz to bardziej i głębiej. Wobec tego złościć się zaczął mrukliwy niedźwiadek na siebie i na drugich. Chciał nabrać pewności, chciał raz zobaczyć, czy to prawda, że słowo proroka przejdzie na ostrzu miecza krąg ziemski. Przywiesił kołczan, chwycił za łuk i oszczep, dosiadł kołtuniastego rumaka i wziął za łeb pierwszego lepszego sąsiada. Zwyciężył raz i drugi, i to mu się zaczęło podobać. W miarę odnoszonych zwycięstw czuł, że jego siły rosną, a ufność w siebie zwiększa się, i szedł naprzód mężnym krokiem. Tysiące leżały u jego stóp, mógł tarzać się w złocie i perłach, jadł jednak suchy ser owczy z twardym chlebem owsianym, bo ten pokarm wytwarzał w nim silny kościec i żelazne muskuły.
Tak było, dopóki nie zmuszono go zabrnąć aż do pasa w bagnie bizantyńskiej obłudy i greckiego wyrafinowania. Pochlebiano mu, zrobiono zeń półboga, zaprzątano go setkami uprzejmości, wynaleziono tysiące grzechów, aby wpływ na niego uzyskać i nauczono go potrzeb, które go musiały pogrążyć w przepaść upadku. Długo opierała się jego natura; skoro jednak raz zaczął więdnąć, przybrała choroba kroki olbrzyma. I tak leży teraz otoczony egoistycznymi doradcami, którzy nie boją się już za życia jego zabierać jego dziedzictwa.
Tymczasem komu istotnie przypaśćby miała histo-