— Jest to syn owego Baruda el Amazat. Pochodzi ze Skutari i, jeżeli mię wszystko nie myli, to ów Hamd el Amazat, który się zwał Abn en Nassr, jest jego wujem.
— Effendi, więc on musi nam powiedzieć, gdzie znajduje się jego ojciec.
— Musi?... Jakże go zmusisz?
— Przez kadiego.
— Poda fałszywą miejscowość, albo, jeżeli powie właściwą, to ojca o tem zawiadomi. Nie, musimy być ostrożni. Najpierw przypatrzę się domowi, w którym był wczoraj. Pójdę zaraz z Omarem na Baharive Keui, a może wówczas poradzę, co czynić dalej.
— Ustępuję przed twoją wolą, effendi; potem przyprowadź do mnie Omara Ben Sadeka, niechaj mieszka u mnie i nie będzie już nadal hammalem.
Isla wrócił do domu, ja zaś udałem się z Omarem nad wodę, gdzie wzięliśmy sobie kaik, aby pojechać w górę Złotym Rogiem i wysiąść potem w Eyubie. Stąd poszliśmy piechotą na Baharive Keui, tworzące północno-wschodnią część miasta. Była to droga uciążliwa przez brud, gnój i rumowiska. Wreszcie dostaliśmy się do ślepej uliczki, w którą też skręciliśmy.
Omar pokazał mi dotyczący dom, tylko tak mimochodem, aby nie zwracać uwagi. Był to dom wązki, ale, jak się zdawało, głęboki, z wysuniętem naprzód piętrem.Drzwi pokrywała silna żelazna blacha, a cały front, prócz jednego czworokątnego otworu, tworzył jednolitą ścianę. Zauważyłem to wszystko, przechodząc. Dom sąsiedni miał także jedno piętro i był tak samo wązki, a na drzwiach jego przeczytałem kartkę z napisem: „Arar-im bir kiradżiji“ — „Poszukuję lokatora“.
Nie namyślając się wiele, chwyciłem odrazu za klamkę i wszedłem do środka. Omar udał się za mną, zdziwiony tem widocznie. Znaleźliśmy się w bardzo ciemnej sieni, którą, macając po ścianach, dostaliśmy się do drzwi, położonych naprzeciw wejścia. Pchnąłem je i wszedłem na dziedziniec o ośmiu łokciach szerokości,
Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/434
Ta strona została skorygowana.
— 384 —