Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/462

Ta strona została skorygowana.
—   406   —

— Zihdi, skoro to dla tego łotra, to nie drgnę nawet! — brzmiała odpowiedź.
Wtem z nurtów wychyliła się głowa płynącego — huknął strzał — zabrzmiał okrzyk i głowa zanurzyła się wśród głośnego bulkotania wody.
— Trafiłem go! — zawołał Halef. — Nie żyje!! Widzisz, zihdi, że nie drżałem!
Czekaliśmy jeszcze chwilę, ale Abrahim Mamur nie wynurzył się, co wzięliśmy za pewny znak, że strzał był dobrze wymierzony. Powróciliśmy więc znowu na plac boju.
Uważałem wprawdzie, biegnąc tu, na kierunek i zapamiętałem sobie, o ile możności, liczbę i położenie uliczek, a mimo to nie łatwo nam było zoryentować się i upłynęło dość czasu, zanim dostaliśmy się do naszego mieszkania.
Tam zmieniło się wiele tymczasem. W ulicy zrobiło się dość jasno, gdyż mieszkańcy jej i ludzie z ulic sąsiednich powychodzili z papierowemi latarniami. Część żołnierzy tworzyła kordon przed trzema domami, a druga część szukała ukrytych zbiegów w podwórzach, lub pilnowała schwytanych. Jeńcem nazywano każdą osobę pojmaną dziś w domu Greka. Żona jego stała obok chłopców i dziewcząt razem związanych. On sam już nie żył. Kapitan rozpłatał mu głowę szablą. Zniesiono także odurzonych. W zgiełku walki odzyskali do pewnego stopnia przytomność. Kilku żołnierzy zginęło, wielu było rannych, a zarazem okazało się niestety, że i mój dzielny Halef draśnięty został kulą w przedramię i otrzymał tuż obok niegroźne na szczęście pchnięcie. Schwytano tylko czterech mężczyzn, należących napewno do stowarzyszenia opryszków. Sześciu zabito, a reszcie udało się umknąć. Omar, który się najbardziej rzucał w wir walki, stał teraz strapiony pod schodami; nie znalazł Abu el Nassra i nie troszczył się już o resztę.
Stary Baruch położył się już spać, kiedy zaczęto strzelać. Zaraz potem wywalono drzwi do sieni, a on zamknął się w izbie ze strachu. Wyszedł teraz dopiero