Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/478

Ta strona została skorygowana.
—   422   —

— W Saint Dimitri u Ruma[1] Kolettisa. Aż do wczoraj byliśmy w Baharive Keui, ale odkryto nas i wygnano. Usta omal nie został zastrzelony. Wyratował się tylko pływaniem.
Słowa te dowodziły, że Abrahim Mamur był istotnie dowódcą bandytów. Nie okłamał mnie zatem w Baalbeku. Ale derwisz wymienił imię, które przypomniało mi dawniejsze zdarzenie. Czy Grek, który podczas walki w Dolinie Stopni wpadł w moje ręce, nie nazywał się Aleksander Kolettis? Pytałem dalej:
— Czy będziemy pewni u Kolettisa?
— Zupełnie. Czy wiesz, gdzie on mieszka?
— Nie. Jestem od niedawna w Stambule.
— Skąd przybywasz?
— Z Damaszku, gdzie spotkałem się z ustą.
— Tak, był tam, ale dzieło mu się nie udało. Poznał go frankoński hekim i usta musiał umykać.
— Wiem o tem. Zdołał bogatemu szafajowi, Ibn Jakób Afarah, zabrać tylko część kosztowności. Czy to już sprzedane?
— Nie.
— Czy wiesz to pewnie?
— Całkiem pewnie, ponieważ ja i mój ojciec jesteśmy jego powiernikami.
— Przybywam, aby pomówić z nim o tych rzeczach. Znam pewnego człowieka, który wszystko zakupi. Czy ma te rzeczy pod ręką?
— Schowane są w wieży na Galacie w bezpiecznem miejscu. Może być, że przychodzisz już za późno, bo brat Kolletisa znalazł także człowieka, który chce dziś w tej sprawie pertraktować.
To mnie zaniepokoiło, ale nie dałem nic poznać po sobie.
— A gdzie twój ojciec, Barud el Amazat? Mam dla niego ważną wiadomość.
— Czy jesteś wierny? — spytał, zamyślając się.

— Spróbuj!

  1. Grek.