Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/493

Ta strona została skorygowana.
—   437   —

miralaja, aby mu oddać jego pieniądze, ten jednak oddalił go od siebie skinieniem i rzekł z tłumioną złością:
— Zatrzymaj to, a czego brakuje, to przyślę!
— Zrób to prędko, effendi! — rzekłem — gdyż za godzinę idziemy do sędziego!
Nie była to scena przyjemna, ale do dzisiaj nie robię sobie z tego powodu zarzutów, że wstąpiłem na drogę przymusu, aby ukarać oficera za jego arogancyę, a biednemu Żydowi dopomóc do uzyskania odszkodowania. Tysiąc piastrów, to wygląda istotnie na wielką sumę, a jednak to przedstawia wartość najwyżej dwustu czterdziestu koron. Dla zacnego Barucha była to w każdym razie jakaś pomoc, chociaż nie wystarczała na otwarcie handlu „klejnotami i starożytnościami“.
Miralaj opuścił pokój, skinąwszy dumnie głową, ale Nazir pożegnał się ze mną bardzo serdecznie.
— Emirze — powiedział — ja wiem, jaką przykrość sprawia ci taka ostra rozmowa z gościem, ale ja na twojem miejscu postąpiłbym, co najmniej tak samo. To ulubieniec Ferika baszy i nic więcej. Bądź zdrów i pamiętaj o mnie, jak ja o tobie!
Jeszcze przed upływem godziny przyniósł onbaszi[1] pieniądze dla Barucha. Żyd tańczył z radości, a jego żona nazwała mnie najlepszym z effendich na świecie i obiecała codziennie modlić się za mnie. Widok szczęścia tych ludzi uspokoił moje sumienie, naruszone złamaniem obowiązków gościnności.
Wieczorem zebraliśmy się wszyscy na pożegnalną ucztę, w której wzięła udział także Senica. Jako chrześcijance wolno jej było ukazać nam swe oblicze, chociaż Isla nie pozwalał jej chodzić bez zasłony po ulicy. Przeszła z nami jeszcze raz w opowiadaniu to, co przeżyła: smutek, który ją opanował w niewoli i szczęście, gdy ujrzała się wybawioną z mocy Abrahima Mamura.

Na końcu pożegnał się Lindsay. Pozbył on się już obrzęku na nosie do tego stopnia, że mógł się znowu

  1. Podoficer.