sporo ludzi. Każdy z nas musiał złożyć zeznanie, a więzień siedział przy tem, aby je słyszeć. Kiedyśmy wszyscy skończyli, spytał kadi oskarżonego:
— Czy słyszałeś, co mówią ci mężowie? Czy to prawda, czy nie?
Zapytany nie odpowiedział, a kadi zaczekał chwilę, poczem mówił dalej:
— Nie możesz zatem nic przytoczyć na odparcie tego oskarżenia, jesteś zatem winnym tego, co ci zarzucili. Ponieważ jesteś członkiem bandy, która grzeszyła w Stambule, muszę cię tam sprowadzić. Tam też otrzymasz karę za uprowadzenie dziewczyny. Ale za to, że ośmieliłeś się tu w Edreneh na zamiar popełnienia zbrodni, dostaniesz pięćdziesiąt kijów w nogi i to zaraz!
Skinął na kawasów, stojących w pobliżu i rozkazał:
— Przynieście deskę i kije!
Dwu z nich oddaliło się po żądane przedmioty.
Oprócz urzędników i stron znajdowało się u sędziego także sporo publiczności, która przybyła, aby się nasycić widowiskiem tego wyroku. W tej chwili powstał wśród zgromadzonych ruch, sam dla siebie nieznaczny, dostrzegalny jednak dla uważnego obserwatora. Jakiś mężczyzna przeciskał się powoli, ale skutecznie naprzód. Wzrok mój padł na niego. Był to człowiek wysoki i chudy, odziany w szaty zwyczajnego Bułgara, nie wydawał mi się nim jednak. Długa szyja, nos jastrzębi, długa, wązka twarz z opadającymi wąsami, oraz nadzwyczajnie wypukłe piersi, kazały się w nim domyślać raczej Ormianina, niż Bułgara.
Po co pchał się naprzód ten człowiek? Czy robił to tylko z prostej ciekawości, czy też miał jaki inny cel? Postanowiłem dokładnie go śledzić, nie dając tego poznać po sobie.
Kawasi powrócili. Jeden z nich niósł kilka owych osławionych kijów, niezbędnych przy bastonadzie, drugi zaś deskę, do której z przodu i w środku przywiązane były pętle do przytrzymywania korpusu i rąk delikwenta. W tyle znajdował się przyrząd do trzymania w górze
Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/511
Ta strona została skorygowana.
— 449 —