Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/519

Ta strona została skorygowana.
—   457   —

— Jest on poborcą charadżu[1] w Uskubie. Wielu Ormian dzierżawi podatki.
— A gdzie tutaj przebywa?
— W Edreneh mieszka raz tu, raz tam, ale najczęściej w mehamie[2] handżii[3] Doksatiego.
— A jak znajdę tego?
— Mieszka w domu, położonym zaraz obok pałacu greckiego metropolity.
Tego także nie wiedziałem, ale nie wypadało zdradzić się, że jestem tu tak całkiem obcym. Zresztą wyszedł teraz Ormianin z bramy seraju, a ja puściłem się za nim, pożegnawszy się krótko z handlarzem.
Była to istotnie okoliczność szczęśliwa, że znalazłem tu kogoś, co znał tego Manacha el Barsza. Kto wie, jak długo byłbym musiał szukać i pytać, zanimby wywiady moje trafiły na właściwe i wiarygodne źródło.
Ormianin odwrócił się jeszcze kilkakrotnie, lecz nie domyślił się tego, że ja mogę być tym samym człowiekiem, który go ścigał i rozmawiał z nim nawet. Nie potrzebowałem więc już zachowywać się wobec niego tak dalece ostrożnie, jak pierwej. Zobaczyłem w końcu, jak wszedł do jakiegoś domu, który wyglądał na restauracyę.
W pobliżu stał handlarz kasztanów. Kupiłem u niego garść jego towaru i zapytałem przy tej sposobności:
— Może wiesz, kto mieszka w tym wielkim domu, na lewo?
— Grecki metropolita, effendi.
— A tu obok?
— Karczmarz bułgarski, nazwiskiem Doksati; chcesz może zamieszkać u niego? Jest tam tanio i wygodnie.
— Nie. Ja szukam karczmarza Marato.
— Tego nie znam.

Wymieniłem pierwsze lepsze nazwisko, jakie wpadło mi na myśl, aby swoimi wywiadami nie zwrócić na siebie

  1. Pogłówne od chrześcijan.
  2. Gospoda.
  3. Karczmarz bułgarski.