Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/57

Ta strona została skorygowana.
—   49   —

Puściłem konia o krok naprzód.
— Słuchaj, człowiecze! Powiedziałeś przedtem, że umiesz czytać. Czytałeś może Koran?
— Co cię to obchodzi!
— Nie pytam zaiste wiele o księgę proroka, gdyż jestem chrześcijanin; ty jednak jesteś muzułmanin i powinieneś czynić, co każe Mohammed! Czy nie powiedział on: „Kto szanuje nieprzyjaciela, tego miłują waleczni, kto zaś nieprzyjaciela znieważa, tego miłują tchórze!“ Otrzymałeś naukę od proroka i sądzisz, że prawdziwa; my otrzymaliśmy naszą od Iza Ben Marryam, i również wierzymy, że jest prawdziwa; mamy więc obaj prawo nazywać się wzajemnie „giaurami“. Ty to uczyniłeś, ale ja nie, gdyż to nieładnie i nie delikatnie dokuczać człowiekowi. Kto bliźniego swego poniewiera, poniża sam siebie. Zapamiętaj to sobie Bebbehu!
Przez długi czas nie mógł przemówić z powodu mego rzekomego zuchwalstwa, poczem gniewnym ruchem wydobył sztylet z za pasa.
— Człowieku, czy chcesz mi dawać nauki? Ty chrześcijanin, którego oby potępili Allah i prorok! Czy mam cię rozszarpać, jak się rozdziera szmatę? Byłem gotów pozwolić wam odejść, lecz teraz rozkazuję wam: Wynoście się, wy nieczyści! Wracajcie na dawne miejsce, ale potem niech was szejtan do dżehenny prowadzi!
Widziałem, że mówił po myśli reszty swoich towarzyszy; ale równocześnie zauważyłem, że spoczywał na mnie gniewny wzrok Halefa i obudwu Haddedihnów. Anglik obserwował mnie także ostro, aby zastosować się do tego, co ja uczynię. Ponieważ nie zrozumiał nic z naszej rozmowy, musiałem zwrócić jego uwagę:
— Sir, skoro wystrzelę, strzelicie także, ale tylko do koni!
— Yes! Pięknie! Przepysznie! — odrzekł.
Oświadczyłem więc Bebbehowi w tonie spokojnym:
— Dobrze, odjedziemy; ale wpierw muszę ci jedno powiedzieć: Nie sądź, jakobyśmy prosili o pokój dlatego,