„Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w gościnie w jednej z tych samotnych hacjend. Mieszkanie hacjendera, zwane casa, to obszerny piętrowy budynek o płaskim dachu, zbudowany z cienkich cegieł i wapna. Mimo to dom jest mocny i trwały. Ma zwykle kilka wielkich zakratowanych okien. Ciągnie się przed nim obszerny plac; w dzień rojno od wołów, krów, świń, kur i osłów. Daleko ciągną się nieregularnym szeregiem brzydkie, kryte trzciną gliniane chaty vaquerów i robotników. Chłopi ci dostają darmo od hacjendera pługi, muły i nasiona, muszą jednak uprawiać rolę pańską i dawać połowę plonów.
„Skoro świt w hacjendzie robi się gwarno. Muły idą drogami do robót polnych. Są wypoczęte i silne, kąsają na wszystkie strony. Ledwie ucichnie ten hałas, ruszają różni urzędnicy, majordomo, caporal[1] vaquerów i escribiente[2] robotników. Za nimi idzie sam hacjendero z szablą u boku, z rewolwerem za pasem. Przed nim biegnie zwykle kilka psów. Dziedziniec pustoszeje, zostali tylko dozorca zabudowań i tenedor de libros, buchalter. Od czasu do czasu zjawia się na ośle jakiś chłop, aby zabrać pług, lub inne narzędzie, albo podjeżdża zaprzężony w woły wózek, który zabiera mąkę. Słońce praży coraz mocniej. Stopniowo wszyscy chronią się do chłodnego, cienistego domu.
„Po południu panuje w hacjendzie największe ożywienie. Pan domu wrócił i, siedząc przed progiem na ociosanym pniu, wydaje rozkazy, przyjmuje meldunki i załatwia sprawy poddanych, którzy stoją przed nim