Strona:Karol May - Zmierzch cesarza.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

rza do namiotu, będę, oczywiście, musiał wrócić do fortu. Wtedy sennor umieści Maksymiljana w jakiemś bezpiecznem miejscu poza obozem. Będziemy musieli zastanowić się nad wyborem miejsca.
— Już dawno wybrałem — rzekł Sternau z uśmiechem.
— Gdzie?
— Tutaj. Najlepiej będzie, jeżeli się cesarz schroni w mojem mieszkaniu.
— Rzecz to bardzo niebezpieczna! Miałżebym wysyłać zbiega cesarskiego do kwatery Escobeda.
— W pewnych warunkach człowiek jest bezpieczniejszy w jaskini lwa, aniżeli gdziekolwiek indziej. Postarasz się o przebranie dla cesarza, André przywiezie go do mnie na koniu.
— Nie będzie mógł tutaj pozostać pod żadnym pozorem.
— Oczywiście. Zabawi najwyżej pięć minut. Postarałem się już dawno o komunikację z miejscem zupełnie bezpiecznem. Wspólnicy nasi czekają na zlecenia.
— Gdzież jest to bezpieczne miejsce?
— Nie domyślasz się? Musi to być punkt, leżący na uboczu, gdzie nikt nie będzie szukać cesarza, gdzie Maksymiljan będzie mógł pozostać dopóty, aż otworzy się dlań droga do morza. Mam na myśli hacjendę del Erina.
Słowa te wzbudziły entuzjazm Kurta i André’go.
— Tak, jedynie hacjenda! — rzekł André.
— Nie byłem tam jeszcze — wtrącił Kurt —

99