Strona:Karol May - Zmierzch cesarza.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

jednak o coś zapytać. Czy nie było tu dziś trzech jeźdźców?
Gospodarz zerknął jeszcze bardziej podejrzliwie.
— Towarzyszycie może tej trójce?
— Nie, ale jedziemy oddawna jej śladem, chcemy bowiem z tymi panami kilka słów zamienić. Dlaczego pytacie tak podejrzliwie? Czyżbyście mieli z tymi gośćmi na pieńku?
— Niech ich wszyscy djabli porwą! — wybuchnął gospodarz. — Potraktowali mnie jak psa, grozili cięgami, jeżeli ich natychmiast nie posilę. A kiedy, spełniwszy żądanie, upomniałem się o pieniądze, wyśmieli mnie i ruszyli dalej.
— Kiedyż to było?
— Przed jakiemiś dwiema godzinami.
Gracias á Dios! — zawołał Mindrello. — Nareszcie ich mamy!
— Jeszcze niezupełnie — odparł Grandeprise. — Sennor, — zapytał gospodarza — w jakim stanie znajduje się droga, prowadząca stąd w góry?
— W bardzo opłakanym. Do zachodniego podnóża góry, które wygląda jak róg, ujdzie jeszcze jakoś. Ale później na zatracenie! Pełno odłamków lawy i głębokich szpar, w których można połamać ręce i nogi. Najgorsza jednak droga prowadzi nad Fuente del Diablo.
— Nad Czarciem Źródłem? Dlaczegóżto?
— Sennor, w całej naszej okolicy ziemia jest wulkaniczna. Kratery wprawdzie powygasały, ale pojawiają się od czasu do czasu źródła tak gorące, że można

13