Strona:Karol May - Zmierzch cesarza.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

dzić, gdyż mięso spałaszowali doszczętnie. Rozłożyli się wkrótce na podłodze i spali aż do rana.
Konie do sił powracały, można więc było pomyśleć o wyjeździe. Wierzchowce Corteja i Landoli otrzymał w podarunku gospodarz. Zachwycony tym darem, kłaniał się jeszcze długo przed drzwiami „hotelu“, chociaż dobroczyńcy zniknęli już za pierwszym zakrętem. — — —


37