Strona:Karol May - Zmierzch cesarza.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

— Oznaczenie tej godziny należy do pana.
— Zaprowadzi mnie sennor do sypialni cesarza. Oto wszystko, czego żądam.
— Mogę na to przystać — rzekł Lopez półgłosem. — Co do mnie, żądam zupełnej swobody dla siebie i mego mienia. Rzecz zrozumiała, że wymagam tego również dla swej rodziny.
— Zgoda.
— Prócz tego muszę otrzymać coś w gotówce, lub dobrych papierach.
— Jakaż to suma? Jeżeli będzie za wysoka, zrezygnuję z interesu. A więc?
— Uważa pan, że dziesięć tysięcy pesów będzie za dużo?
— Słono pan liczy, ale zapłacę tę sumę. Ustalmy więc szczegóły. W nocy z 14-go na 15-y maja, o godzinie 11-tej, otworzy pan tę furtkę. Obok niej znajdzie sennor wymienioną sumę w papierach angielskich. Będzie leżała w portfelu. Do północy będzie mógł sennor przejrzeć papiery i, jeżeli okaże się, że są niewystarczające, czyli że nie dotrzymałem przyrzeczenia, zamknąć furtkę zpowrotem. Jeżeli jednak naliczy pan dziesięć tysięcy pesów, wkroczę o północy na czele dwustu ludzi. Przekonam się, czy dotrzymał pan słowa. Więcej ludzi nie chciałbym narażać. Skoro przekonam się, że zachował pan milczenie, poślę po posiłki, poczem zaprowadzi mnie sennor do cesarza, a, wskazawszy jego mieszkanie, będzie mógł robić, co mu się podoba. Dla uniknięcia wszelkich podejrzeń zostanie pan, oczywiście, uwięziony na pewien czas. Ręczę jednak, że po dwóch tygodniach będzie mógł

45