Strona:Karol May - Zmierzch cesarza.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

Posłaniec miał prześlizgnąć się przez linję nieprzyjacielską, a gdyby go schwytano, połknąć kartkę. —
Wyruszył też przed nastaniem nocy i przebył szczęśliwie przez linje nieprzyjacielskie. Odnalazł przywódcę bandy, który natychmiast przystąpił do wykonania rozkazów. — — —
Kurt przydzielony był do oddziałów generała Veleza. Sztab Veleza ustalił nowy plan zdobycia miasta. Velez uznał go za zbyteczny, wiedział już bowiem, że twierdza padnie przez zdradę. Ponieważ nie chciał w to nikogo wtajemniczać, plan został przyjęty, mimo jego protestu. Nie wykonano go natychmiast, gdyż czekano na zgodę generała Escobeda.
Ażeby ją otrzymać, trzeba było wysłać do komendanta kogoś, kto by potrafił przedstawić plan w dobrem świetle. Wybrano Kurta Ungera.
Kurt wyruszył po południu. Kwatera generała Escobeda leżała niedaleko Queretara. Dotarł do niej po godzinie. Po długiej konferencji Escobedo plan zatwierdził. W międzyczasie zapadła noc.
Było ciemno. Chcąc wrócić jak najprędzej, Kurt zboczył z głównego traktu, gdyż ten zaprowadziłby go pomiędzy wojska, oblegające fortecę, nie mógłby więc szybko posuwać się naprzód. Postanowił przeto zatoczyć łuk i jechać wzdłuż najodleglejszego skrzydła wojsk. Wskutek panujących ciemności i braku drogi łatwo było zgubić kierunek. Istotnie Kurt znalazł się po chwili w szczerem polu, nie wiedząc, dokąd jechać dalej.
Zatrzymał konia, aby się zastanowić, gdy nagle wydało mu się, że słyszy parskanie konia, dobiegające

51