Strona:Karol May - Zmierzch cesarza.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

— Proszę się przekonać — rzekł Kurt swobodnie.
— Nie nosi przecież cesarskiego munduru!
— A jednak służy cesarzowi. Ja również nie noszę munduru Escobeda, czy prezydenta, i tak samo, jak mój jeniec, ubrany jestem w strój meksykański.
— A jednak jesteście republikaninem? To chcieliście powiedzieć?
— Nie.
— A cóż? Zameldowano was jako porucznika.
— Jestem nim też. Służę w armji pruskiej. Przybyłem do Meksyku w sprawach rodzinnych i z pewnych przyczyn oddałem się do dyspozycji prezydenta.
Ah! W jakimże charakterze służycie prezydentowi?
— W charakterze inżyniera. Jestem przydzielony do saperów.
Hm. Wolę kawalerję. Inżynier to kret, uciekający przed światłem dziennem. — Zameldowano mi was jako porucznika Ummera. Pierwszy raz słyszę to nazwisko.
Kurt rozumiał doskonale, co to ma znaczyć, odpowiedział jednak spokojnie i uprzejmie:
— Oficer nie dosłyszał mego nazwiska. Nie nazywam się Ummer, lecz Unger.
Generał rzucił nań bystre spojrzenie.
— Unger? — zapytał. — Należycie do oddziałów generała Veleza?

58