Strona:Karol May - Zmierzch cesarza.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.
IV
DZIEWIĘTNASTY CZERWCA

Ku zdumieniu ujrzał na drodze jakąś panią, Jadącą przed nim na mule, w otoczeniu służącego. Eskortę tworzyli kawalerzyści. Kurt szybko dogonił oddziałek. Jako człowiek uprzejmy, uchylił kapelusza. Ku swemu zdumieniu usłyszał z pod welona następujące słowa:
— Czy mnie wzrok nie myli? Pan tutaj, poruczniku?
Dama zatrzymała muła. Kurt ściągnął cugle koniowi.
Ponieważ nieznajoma przemówiła doń po niemiecku, rzekł w tym samym języku:
— Ah, mam zaszczyt rozmawiać z Niemką?
— Tak. Czy pan porucznik Kurt Unger?
— Nie omyliła się pani. Skądże mnie pani zna?
— Widzieliśmy się w Wiedniu, lub w Darmstadcie na dworze arcyksięcia. Mam wrażenie, że mnie pan pozna.
Odsunęła gęsty welon. Kurt ujrzał ku swemu zdumieniu znajome rysy.
— Jakto, łaskawa pani tutaj? Odważyła się pani wyjechać poza miasto?
— Pan wiedział, że przebywam w Quertaro?

87