Strona:Karol May - Zwycięzcy.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

szi. — Sefir jest tak niebezpiecznym człowiekiem, że dopiero wtedy będę mógł się go nie obawiać, gdyż już żyć nie będzie. Żeście, mimo mego ostrzeżenia, z nim rozpoczęli, to było wielką odwagą, było nawet zuchwalstwem. Podziwiam, effendi, twoją odwagę, roztropność, zimnokrwistość, twoją mądrość i chytrość; jestem ci winien dozgonną wdzięczność, żeś przytem w ten sposób o mnie pamiętał; dokonaliście tego, czego nikt inny nie byłby w stanie uczynić; ale wtedy dopiero będę całkowicie spokojny, gdy usłyszę, gdy będę wiedział z datą pewnością, że Sefir nie żyje.
Chciałem mu na to odpowiedzieć, rozległo się jednak z zewnątrz, przy furtce, silne pukanie.
— Ktoś idzie, emirze. — rzekł Kopek do swego pana. — Idź ty, by zobaczyć, kto to jest. Jestem tak zmęczony, tem, co usłyszałem, że znowu muszę usiąść.
I znów podczołgał się pod ścianę, a posłuszny bimbaszi pobiegł ku bramie. Upłynęło dość dużo czasu, zanim powrócił: nie wrócił sam, lecz w towarzystwie... Amuhda Mahuli, któremu przed rozstaniem się podałem do-

114