w ciele. Stąd też pochodzi niechęć człowieka Wschodu do wszelkich zmian, jakie mogą zajść w spokojnym jego haremie, zmian wprowadzanych przez te „djabły“.
Nic nie było właściwie szczególnego w tem, że księżna nazywała się Gul a jednak, dziwna rzecz, pomyślałem o Gul-i-Sziraz. Może było to wynikiem wrażenia, jakie na mnie wywarł obraz. Sfinksowe rysy tej twarzy bowiem odpowiadały jakoś zagadkowości, jaką dla mnie miała tajemnicza „Róża z Sziraz“.
Wszystkie te myśli szybko przesunęły mi się przez głowę, a jednak nie uszło uwagi Halefa, że portrety wzbudziły we mnie niezwykłe zainteresowanie.
— W szczególny sposób, sihdi, przyglądasz się tym obrazom — rzekł. — Może znasz tego człowieka albo kobietę, a może nawet oboje?
— Mów ciszej! — ostrzegłem go przyduszonym głosem, wsuwając obraz do kieszeni — Sefir nie powinien tego słyszeć.
— Na Allaha! Kładziesz do kieszeni! — szepnął. — Czy chcesz to schować?
L. mn. od szejtan — djabeł.