— Tak! — odrzekli wszyscy jak jeden mąż. Woleli otwarcie się przyznać i uniknąć rózeg, których się bali. Z drugiej strony nie spodziewali się tak surowej kary, jaką otrzymali Ghazaiczycy, — byli wszak tylko przemytnikami.
— Czy Sefir jest waszym wodzem? — pytał pasza dalej.
— Tak.
— Czy macie określone prawa, którym musicie być posłuszni?
— Tak.
— Czy możecie mi je podać?
— Nie.
— Jaka kara grozi za wydanie tych praw?
— Śmierć.
— A więc słuchajcie, co wam powiem! Wasz wódz jest uwięziony i zostanie ukarany śmiercią; jest więc dla was nieszkodliwy. Jeśli zdradzicie mi wasze prawa, wstawię się za wami u sędziego; jeżeli natomiast nie wyjawicie mi ich, każdy z was otrzyma teraz po pięćdziesiąt rózeg, a potem najsurowszą, jak tylko bywa, karę. A więc odpowiadajcie! Chcecie mi zdradzić wasze prawa?
— Tak! — zawołali wszyscy.
Strona:Karol May - Zwycięzcy.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.
78