Strona:Karol May Sąd Boży 1930.djvu/154

Ta strona została skorygowana.

Starano się odnaleźć jego ślady, lub tropy nieszczęśliwych ofiar, — lecz wszystko napróżno. Nie był to zwykły niedozwolony handel niewolnicami; lecz rabunek kobiet, — zbrodnia karana śmiercią. Rabuś musiał być wygą i wytrawnym łotrem; musiał mieć wielu pomocników, skrytych i jawnych, gdyż jeden człowiek nie mógłby sobie dać rady z większą liczbą uprowadzonych dziewcząt. Wszak miał wysyłać je morzem, co nie należało wcale do rzeczy łatwych i mogło się, w razie przyłapania, skończyć dla niego bardzo tragicznie. —
Te zbrodnicze interesy przynosiły znaczny dochód. Od czasu zakazu handlu niewolnicami cena ich nadzwyczajnie wzrosła, a zapotrzebowanie przewyższało podaż. Pomimo drakońskich zakazów, nadal poszukiwano żywego towaru; czynili to nawet sami urzędnicy, którzy sprowadzali sobie niewolnice tajemnemi drogami; było więc rzeczą jasną, że patrzyli przez palce na sprawki handlarzy i nie myśleli prześladować, a cóż dopiero ścigać, tych łotrów. —
Zatem, jak wspomniałem, zniknęły na dwa dni przed naszem przybyciem do Serdaszt trzy młode dziewczyny; przepadły jak kamień w wodzie; poszukiwania nie dały rezultatu. A chociaż my nie mieliśmy o niczem pojęcia, schwytano nas natychmiast po przybyciu i zawleczono do sindan[1]; gdybym nie posiadał swych niezawodnych legitymacyj, — na pewno nie tak prędko moglibyśmy ze stóp otrząsnąć proch ulic tego miasteczka.
Halef, oburzony z głębi serca podejrzeniami, rzuconemi na nas, nie mógł ani na chwilę zapomnieć aresztu; ciągle do tego powracał i teraz zaczął na nowo:

  1. Więzienie.
136