Strona:Karol May Sąd Boży 1930.djvu/159

Ta strona została skorygowana.

między nimi trzymają Ormianie.
Nie znaczy to bynajmniej, że sąd mój o Ormianach dotyczy wszystkich bez wyjątku; spotykałem Ormian uczciwych i godnych zaufania. Lecz kto zna stosunki wschodnie, ten wie, że pomiędzy dziesiątkiem gotowych na wszystko najemników, znajdzie się zawsze sześciu, lub siedmiu Ormian. Najsmutniejsza to okoliczność, że są oni chrześcijanami. Niejednokrotnie już zdarzało mi się, że Mahometanie dlatego tylko wyrażali swą pogardę dla mnie, jako dla chrześcijanina, że uprzednio źle wyszli na stosunkach z Ormianami. —
Wogóle nie czuję ufności do typu ormiańskiego, a ponieważ przybysz posiadał wszystkie cechy tego rodu w najwyższym stopniu, nie chciałem wdawać się z nim w rozmowę o nas i naszych planach. Halef jednak, gadatliwy i żywy jak iskra, nie mógł usiedzieć spokojnie; widząc, że obcy ciągle się nam przygląda, co wkońcu począło go złościć, zawołał:
— Gapisz się na nas, jak ptak na robaki, które ma zamiar pożreć. Ten oto mój sihdi jest słynnym emirem Kara ben Nemzi effendi, który może uczynić, co zechce; nie boi się lwa na pustyni, tysiąca zbrojnych wojowników, ani wogóle niczego na świecie! Jest najsilniejszym między silnymi, najmądrzejszym pomiędzy mądrymi i nigdy nie napotka przeciwnika, któryby go mógł pokonać! — Co do mnie, — jestem najwyższym szeikiem znakomitych Haddedinów; imię moje brzmi: Hadżi Halef Omar ben hadżi Abul Abbas ibn hadżi Dawud al Gossarah. Jeśli chcesz posłuchać o moich czynach, udaj się do ognisk obozowych i namiotów wszystkich Arabów, Kurdów, i Tuaregów; tam dowiesz się, kogo masz przed sobą!

141