Strona:Karol May Sąd Boży 1930.djvu/235

Ta strona została skorygowana.

Halloo! Skąd pan to wyssał?
— Znaliśmy już wczoraj planowane morderstwo, niestety, nie mogliśmy zbrodni zapobiec. Zaprowadź nas pan do komendanta fortu! Dowiedziemy dokładnie, że mamy słuszność.
— Nie tak prędko, jak się panu wydaje! Mam rozkaz pogrzebania obu zamordowanych i powieszenia morderców.
— Niktby przeciwko temu nic nie miał, gdyby ci czerwoni naprawdę byli mordercami. Pozwól mi pan powiedzieć wszystko, co wiemy!
Musiał mnie wysłuchać. Kiedy skończyłem, oglądał nas przez chwilę ze zdumieniem, wreszcie rzekł:
— Hm! Sprawiacie wrażenie gentlemanów najzupełniej zielonych, jeśli idzie o Far-West, a jednak słowa wasze świadczą o darze spostrzegawczości, którego muszę wam powinszować. Czyżby Grinder i Slack naprawdę nas ocyganili? No, niby zbyt gentlemanlike nie wyglądają. Część jednak rozkazu, odnoszącą się do pogrzebania zabitych, muszę bezwzględnie wykonać; zaniecham drugiej na panów wyraźną odpowiedzialność. Biada wam, messurs, jeśliście skłamali! Nie pozwalam na żarty!
Wybrał sześciu ludzi, którzy z łopatami mieli jechać do miejsca zbrodni; następnie wziął mnie i Winnetou oraz obu spętanych Indjan do środka, poczem pomknęliśmy ku fortowi. Mimo ważności mego wyznania nie pytał nas wcale o nazwiska. Caddo nie

211