Strona:Karol May Sąd Boży 1930.djvu/54

Ta strona została skorygowana.

Czy istotnie może istnieć ludzkie stworzenie, zasługujące na takie miano? Dotychczas przeczyłbym temu; teraz musiałem to przyznać, aczkolwiek sprzeciw dyktowało mi serce. Co mieliśmy począć z tym człowiekiem? Zwrócić mu wolność, to znaczy rozpętać wściekłe dzikie zwierzę przeciwko wszystkim, których ludźmi nazwać można, i wszystkiemu, co ludzkie? Nie nie! Wydać go Pa­‑Utesom? Tak, i znowu tak! zasłużył na to, gdyż on to był zabójcą — i tylko śmierć mogła go unieszkodliwić.
Winnetou położył mi rękę na ramieniu I rzekł, jak gdyby czytając w moich myślach:
— Niech brat mój nie natęża myśli! Jeśli mu żal nawet tak złego człowieka, to wódz Apaczów sam będzie sędzią. Old Cursing­‑Dry zostanie wydany Pa­‑Utesom. Powiedziałem. Howgh!
— Czy uważasz mnie za słabego?
— Nie, ale za miłosiernego.
— Masz rację, nawet ten człowiek budzi we mnie litość, choć nie jego ciało, lecz dusza. Czyż ma stąd odejść na wieczne zatracenie nie zwróciwszy ku Niebu ani jednego spojrzenia skruchy?

— Nie troszcz się na próżno! Czy masz władzę otwierania mu oczu? Jeden tylko jedyny posiada ową moc, wielki, dobry Manitou. Nauczyłeś mnie zawierzać mu we wszelkich okoliczno-

44