przybył do nas po mordercę syna. Rozumie się także, iż zwrócił wszystko, co zabrał ośmiu jeńcom. Pa‑Utesowie przynieśli te rzeczy, a także przyprowadzili konie wraz ze strzelbami. Okazało się, że niczego nie brak. Wraz z dowódcą przybył ów Pa‑Utes, który był świadkiem zamordowania obu Indjan i widział uciekającego zabójcę. Miał stwierdzić tożsamość podejrzanego.
Naturalnie, zanim wydano Old Cursing‑Dry, trzeba mu było dowieść zabójstwa. Złożono tedy jury z obu wodzów, z Winnetou, Dicka Hammerdulla i ze mnie.
Fletcher był tak izolowany, że syn jeszcze go dotychczas nie widział. Teraz, ujrzawszy w więzach ojca, którego sprowadzono do ogniska, zbliżył się do nas i z wściekłością niepohamowaną zażądał uwolnienia starego. Nastąpiła scena, którą wolę pominąć milczeniem; skończyła się spętaniem Fletchera juniora i wystawieniem przy nim strażnika.
Dokoła nas utworzył się obszerny okrąg słuchaczy. Zanim nastąpiło przesłuchanie, zdjęto, starym zwyczajem sawany, oskarżonemu więzy. O uwolnieniu nie mogło być mowy. Świadek zmiejsca poznał w nim uciekającego zabójcę. Skoro mu pokazano konia Fletchera, oświadczył z całą stanowczością, że to ten sam, na którym siedział skrytobójca. Dowód był przeprowadzony.