Jakże ta pilność obywatelska wygnańców, świetnie odbija od lenistwa oraz gnuśności wielu posłów na sejm krajowy we Lwowie i wielu członków różnych tutejszych i poznańskich towarzystw, jako też rad miejskich i rad powiatowych w Galicji. Chociaż żaden z nich nie jest oddzielony znacznemi przestrzeniami od miejsca posiedzeń, przecież przewodniczący częstokroć odraczać musi sesje dla braku kompletu. W wielu zaś towarzystwach przez lata całe nie może się zebrać dla tego braku walne zgromadzenie, gdy w sejmie najważniejsze sprawy rozstrzygane bywają przy nieobecności ⅓ posłów należących do inteligencji.
Wygnańcy płacili znaczny podatek do wspólnej kassy od swoich zarobków i dochodów, podatek progressyjny, dla zamożnych dochodzący do stopy bardzo wysokiego procentu — a przecież nie było tam potrzeba jak u nas w kraju ponaglań, przypominań i exekucji. Każdy był przekonany, iż podatek wyraża pojęcie obywatelskiego obowiązku i nikt nie zalegał z wpłatami; nikogo tam nie wykluczano z ogółu za nieuiszczenie składki, jak to się stało pewnemu, bogatemu księciu w Galicji, którego wyrzucić musiano z Towarzystwa Oświaty ludowej, bo nie można go było zmusić do zapłacenia 1 zł. reńs. rocznej składki.
Nieznano tam obojętnych na sprawy ogólne, nieznano trutniów, dumnie a gnuśnie odsuwających się od życia publicznego. Było to
Strona:Karol Ruprecht (szkic biograficzny).djvu/045
Ta strona została uwierzytelniona.