obowiązani, możemy przyjąć bez ubliżenia godności, pomoc bratnią życzliwych narodów, jako jednej broni przeciwko nieprzyjacielowi. Nigdy jednak na żebraną nie oglądajmy się łaskę. Pomoc ta przyjdzie sama przez się, wtenczas gdy damy dowody, że potrafimy być narodem samodzielnym — a dowód ten leży w jedności nas samych. Dopóki uznania tego sami nie pozyskamy sobie, czyż możemy mieć nadzieję, że obcy szczerze dopomagać nam będą? Nigdy. Przedewszystkiem więc pracujmy nad jednością nas samych, — ta praca wewnętrzna, w niczem nie przeszkadza wypadkom, powołać nas mogącym do czynnego wystąpienia; gdy tymczasem oglądanie się na obcą pomoc, na okoliczności zewnętrze, paraliżuje rozwój organiczny sił narodu. Bo gotowością do przyszłej niezależności, nie jest przygotowanie tylko broni lub odosobnionego legionu, bardzo słusznie trojańskim koniem nazwanego, ale przygotowywanie ludu tak, że gdy weźmie broń do rąk, pójdzie z nami a nie przeciwko nam.”
„Czy droga wskazana jest mniej bolesna i mniej trudna od tej, po której naród szedł dotąd do niezależności? nie... Jest ona równie trudna i krwawa, ale pewna, do celu wiodąca, bo wytwarzająca własne siły, a nie łudząca się ciągle zdradzającą pomocą obcą. Innej drogi niema. Sto lat smutnego doświadczenia, to czas dosyć długi dla próby miłości i sympatyj obcych, a jedna rzeź galicyjska dla teorji zbroj-
Strona:Karol Ruprecht (szkic biograficzny).djvu/079
Ta strona została uwierzytelniona.