35.000 powstańców pod bronią — chwila ta atoli nie długo trwała.
Wzrost powstania przerwały nie zwycięztwa moskiewskie, ale wewnętrzne zaburzenia, które targały umiejętnie, ale bardzo sztucznie splecioną organizację tajemnego polskiego państwa, polegającą na zaufaniu. Raz ta tkanka potargana, raz zaufanie zachwiane, zreparować i odzyskać się niedało. Widzieliśmy, że pierwszy zamach przeciw Rządowi Narodowemu, który się wyraził w dyktaturze, o mało powstaniu końca nie położył. Drugi zamach miał zgubniejsze od pierwszego skutki. Uknuty przez Ignacego Chmielińskiego i jego kolegów demagogów spisek, miał na celu wywrócenie Rządu Narodowego, pochwycenie władzy w swoje ręce i zastosowanie na ziemi polskiej, w stosunkach zupełnie odmiennych, praktyk konwencjonistów francuzkich, które Francję niegdyś krwią bratnią oblały. Spiskowi zamierzali w chwili posiedzenia wpaść na salę i wymordować członków Rządu Narodowego. Powstrzymani w tym zapędzie przez pewnego patrjotę, E. M., wielkiej roztropności i zacności męża, projekt swój o tyle zmienili, iż bez zamiaru mordów, napadli na Rząd Narodowy z rewolwerami w rękach, w chwili, gdy jeden z członków Rządu znajdował się w objeździe na prowincji a Ruprecht był nieobecnym na posiedzeniu. Pozostali trzej członkowie Rządu ulegli napastnikom i przyrzekli usunąć się.
Strona:Karol Ruprecht (szkic biograficzny).djvu/096
Ta strona została uwierzytelniona.