a następnie przez Berlin i Poznań przybył do Kórnika dnia 30. lipca, gdzie powitanym został przez swego przyjaciela a sekretarza hr. Działyńskiego.
Kórnik zrobił na nim miłe wrażenie. Mowa polska, lud polski, powietrze ojczyste, oddziałało na niego jak najlepiej. Widok włościan tamtejszych wlał w serce strapione nową otuchę. W konotatniku swoim, który mam przed sobą, zapisał o nich następujące słowa: „Byłem dzisiaj w kościele kórnickim. Cały kościół był tak napełniony, że wielu bardzo stało i klęczało nie tylko przed, ale i w około kościoła. Widok tak licznego i tak gorąco modlącego się ludu, bardzo mnie ucieszył i wzmocnił nadzieję co do naszej przyszłości. Ksiądz Antoniewicz z Bnina, mówił mi, iż dwie kobiety w jego parafii rodzone i wychowane, ale w innej parafii za mężem będące, przewidując bliską śmierć, na miejsce rodzinne przybyły w tym tylko celu, żeby być pochowanemi na cmentarzu rodzinnej wioski. Wkrótce po przybyciu umarły, życzenie ich spełnione, spoczywają obok rodziny.“
To przywiązanie włościan kórnickich do rodzinnej ziemi, szczera pobożność i moralność, po przerażających zdziczeniem namiętności scenach we Francji, były dla niego balsamem. Nie długo mógł jednak z niego korzystać. Rząd pruski nie toleruje polskich emigrantów. Ażeby módz się utrzymać w Kórniku, potrzeba było pozyskać prawo obywatelstwa, którego władze
Strona:Karol Ruprecht (szkic biograficzny).djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.